Przechodziłam miedzy rożnymi ciemnymi zaułkami , bałam się gdy było ciemno i pojawiała się ciemność. Cieszyłam się ,ze był ranek a męczarnie kończyłam przed zachodem słońca gdy słońce będzie jeszcze oświetlać ulice. Potem pozostają mi tylko latarnie a znając Petera to na pewno znajdzie coś bym została dłużej w pracy, pozmywała stoliki , pozamiatała podłogę lub umyła okna. Peter to mój praco dawca. Niestety nie ma poczucia humoru co ja gadam on nawet się nie uśmiecha , cały czas jest poważny jakby miał już po 50 dziesiątce. Ja nawet nie wiem ile on ma lat. Ros nie myśl o swoim szefie . O swoim przystojnym szefie.Dochodziłam do wiezienia , którym muszę spędzić parę godzin. Wyciągnęłam służbowe klucze z przewieszonego przez ramie plecaka i przekręciłam go w prawo , co odblokowało nawiasy. Po popchnięciu masywnych drzwi ,do moich nozdrzy dotarł wczorajszy zapach kawy który czuje codziennie od ... Od tego feralnego dnia wypadku. Ściągnęłam sprawnie kurtkę i powiesiłam ja na weszką stojącym koło pierwszego stolika z prawej strony. Podeszłam wolnym krokiem do magazynu i zapaliłam w całym pomieszczeniu światło tym samym biorąc w krótkie ręce paczkę świeżo mielonej kawy, postawiłam ją pod ladą , podeszłam do drzwi i obróciłam chudym spiczastym palcem plakietkę z napisem Open zwróconą do mnie, tym sposobem sprawiając , ze moment później przed oczami miałam napis Close. Ten gest sprawił otwarcie sklepu i mój powrót do kasy.Moja praca nie była dziś taka dzieżka jak przypuszczałam to może dla tego ,że nie było dziś naszego szefa i nie byliśmy aż tak zdesperowani gdy wytykał nam nasze wszystkie błędy. Mówiąc my chce powiedzieć o reszty pracowników i Classi. To moja przyjaciółka która wyciągnęła mnie z dołka po śmierci bliskich mi osób i pomocy znalezienia właśnie TEJ pracy. O wilku mowa. Dziewczyna podbiegła do mnie zgrabnie uważając po drodze na wszystkie nie równości by przez przypadek się nie potknąć , w tych wysokich szpilkach. Jak ona w nich się porusza ja już dawno leżała bym z kwaszoną miną na twardej powierzchni prosząc o pomoc.- Roooose . Przeciągnęła moje imię z miną zbitego szczeniaczka.Dziewczyna przewyższała mnie o głowę a z pomocą tych butów prawie o dwie. Ja czułam się przy niej taka niska i brzydka? Tak dobrze mowie . Jesteśmy przyjaciółkami ale to ona jest ta obdarowana urodą, i nie jest nudna tak jak ja. -Do usług . Ukłoniłam się , przy okazji zwracając uwagę pary młodych klientów popijających ciepłą kawę.-Zrobisz coś dla mnie? -Dziewczyna uśmiechnęła się krzywo patrząc w moje szare oczy. -Nie na pewno nie...Przerwała mi w pół zdaniu łapiąc mnie za ramiona . -Ten ostatni raz no proszę cie Ros . Dick robi wspaniałą bibke (haha z tym to chodzi o imprezę) Musze na niej być! -Och... No dobra ale nigdy więcej.Pogroziłam dziewczynie palcem i uśmiechnęłam się uroczo do oddalającej się przyjaciółki.
Około godziny 20.40 Postanowiłam zamknąć kawiarnie i zmykać szybko do domu. Do ciepłego domu pod ogrzaną pościel. Narzuciłam plecak na plecy, zgasiłam wszystkie światła i dokładnie patrzą czy zamknęłam miejsce mojej pracy. Obróciłam się plecami do drzwi.
Tylko latarnie oświetlały nie bezpieczną ulice. Ciemne uliczki zdawały się jeszcze ciemniejsze a kroki za mną jeszcze głośniejsze. Przyśpieszyłam kroku. Ktoś lub coś też to zdołało zauważyć i też przyśpieszyło. Po chwili rozpadał się deszcz a na niebie pojawiły się ciemne chmury. Zaczęłam biec by jak najszybciej dojść do domu. Teraz nie byłam szczęśliwa , że jednak nie kupiłam tego starego a taniego malucha. Nie musiała bym biec w deszczu wieczorem po mokrych uliczkach. Ktoś złapał mnie w tali zasłonił wielką dłonią usta i brutalnie oparł plecami o pobliskie drzewo. Odruchowo zamknęłam oczy a łzy kryjące się pod powiekami wyszły na jaw. Tajemnicza postać .Wypowiedziała ciężkim ale dość seksownym głosem. -Chciał bym cie teraz pieprzyć do upadłego , ale jeszcze nie mogę. Strasz wzrastał z każdą chwila a po wypowiedzeniu tych slow próbowałam się wydostać z jego uścisku. - Daj mi swój telefon. Zażądał przystojny Kryminalista.Nie wiem czemu ale od razu tak mi się skojarzył. Bez żadnego słowa sprzeciwu z mojej strony wyciągną telefon z tylnej kieszeni moich czarnych spodni telefon , przy okazji klepiąc mnie w pupę. Co sprawiło mój cichy jęk. Moja reakcja chyba spodobała się chłopakowi bo na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Chłopak wpisał coś do telefonu , puścił ręka moje usta. - Nie krzycz bo będzie jeszcze gorzej. Jestem Harold a ty Księżniczko? -Zapytał cały czas się uśmiechając.- Jestt ttem Ro ss .Wyjąkałam . Po czym puścił mnie i odszedł . Obracając się ostatni raz - Jeszcze się zobaczymy ROS. Podkreślił moje imię i zniknął w ciemności. Przestraszona uciekłam do domu.
Wszyscy wstajemy, idziemy - odejść byłoby zbyt prosto.
Komentarze karmią wenę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miałam wenę ale chyba się nie udała co myślicie?
Niezły ale mogłaś się bardziej postarać...
OdpowiedzUsuńDziękuję krytyka to też opinia. Następnym razem muszę się bardziej postarać. ツ
Usuńcałkiem fajny ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny. Zakończenie mi się bardzo spodobało, taki pewny siebie Harry. Fabuła dla mnie bardzo dobrze i ciekawie się zaczyna :3 Pozdrawiam i życzę weny! *-*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://i-am-lost-without-you.blogspot.com/